Rok 2020 miał być rokiem dwóch ważnych, międzynarodowych konferencji, poświęconych różnorodności biologicznej oraz kryzysowi klimatycznemu...
Epidemia koronawirusa pokrzyżowała te plany, ale problemy, które miały zostać omówione, nie zniknęły. Coraz wyraźniej widać również powiązania między obiema kwestiami – na przykład w wypadku pożarów, które w ostatnich miesiącach mogliśmy obserwować od Amazonii po dolinę Biebrzy. Pascal Peduzzi, dyrektor UNEP/GRID-Genewa, wyjaśnił je w materiale Programu ONZ ds. Środowiska. – Choć pożary mogą być integralną częścią niektórych ekosystemów, to wywoływane przez człowieka zmiany klimatu sprawiają, że zdarzają się one częściej i są większe. Zmiana ta ma wpływ zarówno na różnorodność biologiczną, jak i klimat.
Przywoływanym na stronie internetowej UNEP przykładzie były pożary w południowo-wschodniej Australii, która w tegorocznym sezonie letnim na półkuli południowej doświadczyła rekordowych temperatur, suszy i porywistych wiatrów. Pojawiły się szacunki, wedle których zginąć mogło nawet miliard zwierząt. Kolejne osobniki doświadczyły uszkodzeń ciała, wygłodzenia czy odwodnienia.
Raport dla regionu Australii i Oceanii, zaprezentowany w roku 2018 przez Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu (IPCC) odnotował, iż w regionie tym dochodzi do zmiany klimatu, przejawiającej się w wyższych temperaturach powietrza i powierzchni wody czy w zmianie wzorców opadów. Oznaczać to ma, że od pół wieku rosnące stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze przyczynia się do wzrostu średniej temperatury w Australii i Nowej Zelandii, a także do obniżania się sumy opadów w południowo-wschodniej Australii.
Problem nie dotyczy jedynie tego rejonu świata – w ostatnich latach dotykał również m.in. lasy w Indonezji, Portugalię, Kalifornię, a nawet tereny arktyczne.
Lasy są tymczasem ważną ostoją różnorodności biologicznej, będąc domem dla przeszło 80% wszystkich lądowych gatunków flory i fauny. Wraz z ich pożarami ta różnorodność, od której zależy również jakość życia człowieka, ulega skurczeniu. Podtrzymywanie modelu „biznesu takiego jak zwykle” oznaczać może dalszy wzrost gwałtownych zjawisk pogodowych i ich skutków, takich jak pożary i susze, a nawet wzrost temperatury oceanów, zagrażający przetrwaniu raf koralowych.
Zajmujący się tymi organizmami ekspert UNEP, Gabriel Grimsditch przypomina, że w ciągu ostatnich 30 lat połowa raf koralowych na Ziemi uległa wyginięciu. W wypadku ocieplenia się średniej, globalnej temperatury o 1,5 stopnia Celsjusza zniknąć może do 90% raf, a w wypadku wzrostu o 2 stopnie w porównaniu do epoki przed rewolucją przemysłową – nawet do 99%.
- Większe redukcje emisji gazów cieplarnianych są nam potrzebne do tego, by opanować lub zapobiec przyszłym żywiołowym pożarom – dodaje ekspert UNEP ds. różnorodności biologicznej, Max Gomera.
Artykuł na bazie materiału UNEP